Zapamiętajcie: suplement diety to nie lek! Chociaż suplementy są bardzo często reklamowane jako środek na wszystkie dolegliwości: na problemy ze snem, na brak apetytu, na wzmocnienie odporności, na gorsze samopoczucie, itd. Na dodatek reklamowane są wszędzie – w radio, telewizji, na stronach internetowych, w gazetach, w aptekach! W sklepach można je znaleźć przy kasach, tuż obok batoników i tabletek przeciwbólowych. Niestety Polacy uwielbiają suplementy diety. Dlaczego napisałam “niestety”? Ponieważ większość osób myśli: kupię ten produkt na odporność i będę zdrowy. Ale to tak nie działa – na naszą odporność ma wpływ nasza codzienna dieta i aktywność fizyczna. Żaden suplement diety nie zdziała cudów, jeśli będziemy się źle odżywiać (czyli np. jeść dużo słodyczy i mało warzyw) i nie będziemy się ruszać. Wiecie, że suplementy diety NIE wymagają badań klinicznych, potwierdzających ich działanie? Dlatego tak naprawdę nie wiemy jak te produkty wpływają na nasz organizm.
Cukier w suplementach diety
W lekach (głównie mam na myśli syropy) na cukier można przymknąć oko – ma on działanie konserwujące, maskuje różne “posmaki” i większości leków nie przyjmuje się (zazwyczaj) długo. Natomiast suplementy diety przyjmuje się codziennie, a kolejna dawka cukru w diecie nie jest niczym pozytywnym. Dlatego suplementy z cukrem od razu skazuję na ocenę negatywną. Niestety wiele dzieci spożywa wysokie ilości cukrów, dlatego słodkie syropki na odporność w niczym im nie pomogą. Pomoże tylko zmiana diety. Apeluję do rodziców: zanim wybierzecie się do apteki po syropki/żelki/lizaki na wzmocnienie odporności Waszych pociech na początek zastanówcie się:
- czy dziecko ma odpowiednią dietę, czy je różnorodnie, czy warzywa stanowią podstawę diety?
- czy dziecko nie spożywa za dużo słodkości – słodyczy, soczków, napojów słodzonych, serków smakowych, jogurtów słodkich, itd.
- czy dziecko nie pije za dużo słodzonych napojów – mam na myśli również słodkie herbatki i soczki.
- czy nie je na okrągło słodkich posiłków, np. na śniadanie: serek truskawkowy/słodkie płatki z mlekiem + kakao/sok, drugie śniadanie: owoc, obiad: naleśniki z dżemem/pierogi z owocami, podwieczorek: ciastko, kolacja: tosty z dżemem – tak skonstruowany jadłospis nie dostarcza jest bardzo ubogi – nie dostarcza odpowiedniej ilości witamin, składników mineralnych, przeciwutleniaczy ani błonnika.
- czy dziecko spędza chociaż godzinę dziennie na powietrzu (oczywiście o ile smog i wiatr na to pozwalają)?
- czy dziecko ma chociaż umiarkowaną aktywność fizyczną?
Kluczem do wzmocnienia odporności jest zróżnicowana dieta i aktywność fizyczna. Jedzcie dużo warzyw, unikajcie wysokoprzetworzonych produktów (zupek chińskich, chipsów, słodkości, gotowych dań), razem chodźcie na długie spacery, wybierzcie się na rowerową przejażdżkę. I uwaga – to Ty jesteś najlepszym przykładem do naśladowania!
Na odporność – zamiast suplementów
Dobrym pomysłem jest włączenie do diety oleju z czarnuszki – klik. Dobrze jest go kupować w miejscach, gdzie będzie tłoczony na świeżo. I po jego zakupie trzymajcie go w lodówce. Łyżka dziennie, a dzieci łyżeczka – i od razu zauważycie zmianę. Inne dobre sposoby to syropy z cebuli/imbiru/cytryny/miodu/czosnku – sami możecie wybrać składniki i stworzyć swoją magiczną mieszankę. Możecie również sięgnąć po sok z czarnego bzu, sok z malin, herbatkę z malin (ale taką prawdziwą).
Na co zwrócić uwagę podczas zakupu suplementów?
Jeśli koniecznie chcecie kupić suplementy to niech to będą dobre jakościowo produkty. Warto zwrócić uwagę na:
- to czy nie są przesłodzone – w naszej diecie i tak jest za dużo cukru, więc uważam go za zbędny składnik. Poza tym nie podoba mi się uczenie maluchów, że żelki czy lizak mogą być zdrowe, bo zawierają witaminy i składniki mineralne. Zwłaszcza, że suplementy podaje się codziennie, a nie tylko w trakcie choroby.
- opisanie składników na etykiecie – czy są podane informacje o tym, ile dokładnie związków aktywnych znajduje się w danym składniku, np. w owocach czarnego bzu -> polifenoli. Dzięki temu wiadomo, że mamy do czynienia z produktem wysokiej jakości.
Kryteria oceny
Przejrzałam składy suplementów diety i niestety większość z nich, według mnie, nie jest warta zakupu. Martwi mnie to, że rodzice szukają magicznego środka na wzmocnienie odporności i ufają reklamom żelków, lizaków i syropków. Kochają swoje dzieci i chcą, żeby były zdrowe, ale podając im słodkości nie uczą ich niczego dobrego. Bo uczenie dzieci, że słodycze są zdrowe to jakiś absurd. A suplementy diety nie leczą ani nie zapobiegają chorobom!
- neutralna – dla tych lepszych składów, czyli MegaFood (skład jest pozytywny, składniki tego produktu można spokojnie włączyć do codziennej diety: żurawinę, sok z czarnego bzu, pomarańcze, borówki. Poza tym ten suplement jest naprawdę drogi – ok. 125 zł/66 g), Kinderimmun (uwagi takie same jak przy MegaFood), OmegaMed syrop (plus, że jego bazą jest miód, a nie biały cukier. Zawiera DHA z alg – o wiele lepsza opcja niż “olej z ryb”, który nie wiadomo, czym do końca jest); OmegaMed pastylki (plus za ksylitol, olej z alg, ale nie jest to produkt idealny), Hartuś – ma niezły skład i dobrej jakości składniki.
- negatywna dla pozostałych produktów. Wśród nich lepsze składy mają Zdrowy Lizak i Mniamki – ale podawanie dzieciom lizaka albo dwóch codziennie nie uczy dobrych nawyków (ale może jestem w błędzie). Jest jeszcze wersja na ból gardła – i jeśli tylko wtedy rodzice dawaliby dzieciom lizaka to ok. Ale tak na okrągło?
Do poczytania: