Ziołowa pielęgnacja skóry głowy – Kosmetyki DLA

Autor: Justyna Czybier Udostepnij artykuł:

O wielkim znaczeniu ziół w pielęgnacji włosów przekonaliśmy się niejednokrotnie. Odświeżająca mięta, przeciwzapalna kozieradka... Tylko kto w tych czasach prowadzi takie kosmetyczne zielniki? Na szczęście nikt nie musi, bo w gotowych produktach od Kosmetyki DLA te składniki łączą swoje siły i pomagają w walce ze swędzącą skórą głowy, łupieżem czy przetłuszczeniem.


Na punkcie włosów mamy lekkiego bzika i w zasadzie wiele produktów przewinęło się przez nasze redakcyjne głowy, dlatego z przyjemnością podjęliśmy się testów włosowej serii Kosmetyki DLA!

Pielęgnacja włosów opiera się na kilku ważnych filarach, ale chyba najważniejszym jest zdrowie skóry głowy, bo to przecież od niej się zaczyna! Tak jak w przypadku pielęgnacji twarzy, tak i tutaj króluje oczyszczanie. Odpowiednio wykonane pozwala skórze wchłaniać substancje aktywne, prawidłowo się złuszczać i regenerować, ponadto nadmiar zanieczyszczeń obciąża cebulki i może prowadzić do ich osłabienia i wypadania włosów – a przecież tego nie chcemy!

Dlatego właśnie ciężar serii produktów do włosów od Kosmetyki DLA opiera się na szamponach, a jest ich naprawdę sporo. Tak naprawdę każda seria ma za zadanie pomóc nam z innym włosowym „problemem” i zawiera odpowiednią kompozycję naparów ziołowych o ukierunkowanym działaniu

Które produkty wybrać dla siebie?

Zależnie od rodzaju skóry głowy i celu jaki chcemy osiągnąć polecamy szczególnie zainteresować się wyróżnionymi połączeniami! Oczywiście zachęcamy też do eksperymentów i łączenia ich we własnym zakresie sugerując się wyróżnionymi substancjami aktywnymi.

Wypadanie włosów

Zarówno kozieradka jak i koniczyna czy chmiel ograniczają wypadanie włosów i stymulują wzrost nowych. Co ciekawe działają także na wypadanie spowodowane hormonami, zwłaszcza wywołanego przez wysoki poziom DHT, ponieważ mają zdolność hamowania enzymu, który bierze udział w przekształcaniu testosteronu do właśnie tego związku!

Przetłuszczająca się skóra głowy

W przypadku skóry głowy łatwo przetłuszczającej się warto pamiętać o regularnym i dokładnym oczyszczaniu, a produkty wybierać takie, by zawierały substancje ograniczające wydzielanie łoju np. koper, sosna, szałwia czy krwawnik, ale sprawdzą się także inne zioła o działaniu ściągającym i antybakteryjnym np. rozmaryn czy tymianek.

Pamiętaj, by nie przetrzymywać przetłuszczonej skóry głowy!

Sucha skóra głowy

Tak naprawdę skóra głowy może być sucha z kilku powodów, ale jeśli towarzyszy nam też sucha skóra na ciele to zapewne mamy po prostu... suchą skórę. Plus jest taki, że skóra wydziela mniej łoju i włosy rzadziej są oklapnięte, ale ze względu na brak naturalnej warstwy ochronnej skóra jest bardziej podatna na podrażnienia, może też się złuszczać co przypomina suchy łupież.

Rozwiązaniem jest delikatne oczyszczanie, przywracanie odpowiedniego pH i nawilżanie.

Łupież

W przypadku mówienia o łupieżu warto rozróżnić go na tłusty i suchy. Tłusty rodzaj łupieżu spowodowany jest najczęściej nadmierną kolonizacją drożdżaków z grupy Malassezia, które występują normalnie na skórze człowieka. Powstanie tego typu łupieżu może być spowodowane brakiem reakcji na łupież suchy, oczyszczanie produktami z nieprawidłowym pH czy nadmiernie przetłuszczająca się skóra i zbyt rzadkie oczyszczanie. Możemy się go nabawić także w przypadku dzielenia akcesoriów włosowych dlatego zdecydowanie to odradzamy!

Pomocne w jego zwalczaniu i profilaktyce są takie substancje jak rozmaryn, olejek z drzewa herbacianego i dziegieć brzozowy. To właśnie ta ostatnia substancja nadaje produktom charakterystyczny, dymny zapach!

Jak Kosmetyki DLA sprawdzają się w praktyce?

Wspólną cechą szamponów jest na pewno konsystencja i to jak dobrze sprawdzają się w użyciu. Uu przyznam lekkie zaskoczenie, bo bałam się, że przy tak dużej ilości naparów ziołowych produkty te będą lejące i mało pieniące, co będzie jeszcze potęgowane przez twardą, miejską wodę.

Wszystkie szampony są lekko mętne i… zaskakująco śliskie w dotyku i pieniące się. Producent co prawda nie obiecuje obfitej piany, ale i tak jest bardzo dobrze. Bez problemu da się je rozprowadzić po całej skórze, zarówno stosując metodę kubeczkową (czyli rozcieńczanie porcji szamponu w wodzie i polewanie taką mieszanką skóry) czy „klasyczne” rozprowadzanie szamponu na wilgotnych dłoniach i skórze.

Konsystencja jest lekko gęsta, ale nie „sztywna”, po potrząśnięciu butelką słychać, że płyn się rusza i łatwo go wydobyć bez walki! Sama butelka jest plastikowa, częściowo giętka co ułatwia wyciskanie szamponu i nieprzezroczysta, dzięki czemu zawartość chroniona jest przed bezpośrednim działaniem promieni słonecznych.

Żaden z szamponów nie zawiera Cocamidopropyl Betaine, co docenią osoby wrażliwe na ten związek.

Tutaj ważna uwaga – sugeruję mycie dwukrotne, w zasadzie każdym szamponem poza jakimiś ewidentnie mocnymi!

Pierwsze mycie pozwala nam usunąć nadmiar łoju i zanieczyszczeń jakie mogły zebrać się na skórze między myciem, a drugie dokładnie oczyszcza skórę. Co ciekawe, do drugiego mycia można użyć dużo mniej szamponu, a i tak pieni się jak szalony. Podczas drugiego mycia warto wykonać delikatny masaż co ułatwi usunięcie nadmiaru łoju z okolic mieszków włosowych i delikatnie złuszczy martwe komórki naskórka. Dzięki temu ewentualne drobnoustroje nie będą miały się czym żywić i jest mniejsze ryzyko rozwinięcia się infekcji czy powstania łupieżu!

To co odróżnia te szampony to oczywiście użyte napary ziołowe i zapachy… a przyznamy, że niektóre mocno zaskakują bo np. szampon rozmarynowy pachnie mocno dziegciem (kto raz poczuł ten zapach ten pozna go wszędzie), więc jeśli szukacie naturalnego szamponu z tą substancją to zdecydowanie coś dla Was! Pozostałe szampony mają dość delikatne, ale charakterystyczne nuty, więc po pewnym czasie testów da się poznać je „na węch”. To co zauważyłam przy stosowaniu to lekkie usztywnienie włosów przy spłukiwaniu i ich uniesienie w ciągu dnia – zwłaszcza podczas stosowania szamponu koperkowego, chmielowego i koniczynowego za co odpowiadają dodane aminokwasy. Po wyschnięciu włosów nie czuć było tego usztywnienia, ale pozostawały lekko odbite u nasady, ale co ważne, bez efektu „fruwających baby hair.

Oprócz szamponów w butelkach mamy do wyboru aż dwa produkty less waste! Podobnie jak wersje w butelce są pełne dobroci w postaci naparów ziołowych, świetnie się pienią i są absolutnie najbardziej miękkimi w dotyku szamponami w kostce jakie przyszło mi testować!

Szampony oceniamy na 5+, każdy znajdzie jakiś dla siebie, a ten duży plus za to, że pomogły zredukować swędzenie skóry głowy czy sporadycznie podrażnienia i wypryski!  Chmielowy szampon najwięcej testował mąż, ale jego recenzja jest krótka i brzmi „no fajny ten szampon, zużyłem już prawie cały” co w sumie jest dużym komplementem 😉 z mojego doświadczenia wynika, że mężczyźni są bardziej wymagający co do formuł kosmetyków i mniej tolerują ewentualną niewygodę przy stosowaniu.

Kolejnymi produktami są płukanki ziołowe na bazie octu czyli... Ziołoocty. Chociaż na początku nie wiedziałam jak do nich podejść to miło mnie zaskoczyły! Stosowanie octu na włosy kojarzy mi się mocno z początkami mojej włosowej przygody i wtedy był polecany jako płukanka zakwaszająca do stosowania raz na jakiś czas. Ponieważ obecnie mogę myć włosy co 2-3 dni, to ziołoocty testowałam prawie przy każdym myciu, prawie zawsze w parze z szamponem z tej samej kategorii.

To co mi się spodobało to wygodne stosowanie – szklana butelka z atomizerem, który umożliwia aplikowanie płukanki zarówno na włosy i skórę głowy. Podczas spryskiwania włosów czuć lekko ocet, więc polecam to robić w bardziej wentylowanym pomieszczeniu niż malutka, nagrzana łazienka 😉

Aby dobrze rozprowadzić produkt po włosach najlepiej robić to „głową w dół” tak by odciśnięte od nadmiaru wody włosy dało się swobodnie rozdzielać na przedziałki dłonią i spryskiwać przy skórze. Ale można też wypracować własną, idealną metodę!

Ziołoocet stosowałam zawsze po pełnej pielęgnacji czyli myciu i odżywce, tu przyznam że specjalnie nie wprowadzałam nic nowego i trzymałam się sprawdzonych produktów, by nie wpłynąć przypadkiem na efekty. Większość czasu używane były według zaleceń producenta czyli na ok. 5 minut pod ręcznikiem do włosów, ale czasami zostawiałam włosy od razu do wyschnięcia.

Zapach octu na szczęście bardzo szybko się ulatnia i pozostawia na włosach jedynie aromat użytych ziół, jeśli łączymy ziołoocet z szamponem to jest on mocniejszy i dłużej nam towarzyszy, ale przyjemny. Jedynym wyjątkiem tutaj jest szampon rozmarynowy, po którym włosy pachną „ogniskiem” nawet po użyciu ziołooctu z kompletu.

Włosy po płukance były od razu bardziej błyszczące i wygładzone, zredukowały też problem z „choinką na długości” spowodowany przez stosowanie nieodpowiedniej szczotki. Dodatkowo zauważyłam mniejsze plątanie się końcówek i wysychanie włosów na długości. Moje włosy są z natury proste i dość gładkie, ale też długie więc końce zwykle szybciej wysychają i się plączą. Ostatnio jest to zredukowane, a jedyna zmiana to wprowadzenie ziołooctów i pozbycie się winowajcy w postaci tej nieszczęsnej szczotki 😉

Ostatnim testowanym produktem jest Chillowa Ziołowcierka i przyznam, że najtrudniej było mi ją umieścić w pielęgnacji, ale się udało i było warto!

Jest to wcierka olejowa, czyli taka której nie wcieramy po myciu, ale przed nim. Według zaleceń producenta najlepiej wetrzeć ją na ok. 30 minut by nadmiernie nie obciążać skóry głowy. Powinniśmy też unikać nakładania jej na „przetrzymaną” skórę głowy i nawet jeśli myjemy co 2-3 dni to najlepiej użyć wcierki po 1 dniu, tak by substancje aktywne mogły się wchłonąć i nie dawać drobnoustrojom pożywki do rozwijania się (a właśnie okluzja jaką dają oleje, nasz łój i ciepło to dla nich świetne warunki). Moim rozwiązaniem było przesunięcie pory mycia z poranka na wieczór, co przy pogodzie w ostatnich miesiącach i tak było dobrym pomysłem.

Wcierkę bardzo dobrze się aplikuje, bo jest odpowiednio płynna i śliska. Ma charakterystyczny dla suszonej papryki zapach, który przebija się przez pozostałe i maskuje nawet zapach kozieradki. Gdyby nie zerknięcie w skład nie domyśliłabym się, że tam jest!

Sam olej ma pomarańczowo-czerwonawy kolor, który nie daje wyraźnego zabarwienia na włosach ani nie zostaje na nich. Podczas mycia widać jak się łatwo spłukuje, w przypadku tego typu wcierek wyjątkowo mocno polecam dwukrotne mycie by uniknąć wyprysków na skórze głowy, zwłaszcza w przypadku skóry ze skłonnością do przetłuszczania się czy przy takich problemach ze skórą na twarzy lub na ciele. Za to olejową formułę mogą polubić osoby z suchą skórą, która potrzebuje lepszego odżywienia!

Po kilku zastosowaniach wcierki zauważyłam przede wszystkim, że włosy są miłe w dotyku przy nasadzie, a te krótsze nie odstają na długości i nie „fruwają” dookoła głowy. Pojawiły się też nowe baby hair, co świadczy o tym, że wcierka przyspiesza ich wzrost. Jeśli chodzi o wypadanie, to ma zdecydowanie szansę zadziałać, ale już wcześniej udało mi się opanować ten problem i w momencie testów wcierki na szczotce zostawało ich bardzo mało. Przyznam też, że kilka razy skusiłam się na pozostawienie wcierki na skórze dłużej, ale przy takiej metodzie trzeba dobrze znać swoją skórę i wiedzieć kiedy można tak zrobić, dlatego nie namawiam do tego samego!


Podsumowując

Produkty do włosów od kosmetyki DLA to naprawdę świetne, dopracowane kosmetyki o przyjemnych formułach i naturalnych składach. Zarówno szampony w butelce jak i te w kostce stosuje się łatwo, dobrze się pienią i skutecznie oczyszczają skórę głowy i to pomimo zastosowania łagodnych substancji myjących! Ziołoocty stanowią świetne uzupełnienie pielęgnacji i są bardzo wygodne w stosowaniu, mają przewagę nad zwykłą płukanką z octu jabłkowego, bo są maceratami z ziół i łączą właściwości właśnie octu oraz użytych roślin. Wcierka olejowa świetnie sprawdzi się nie tylko w przypadku wypadania włosów, ale także wtedy gdy chcemy zawalczyć o przyrost lub po prostu zagęścić nieco naszą fryzurę.

To co ważne – produkty te łatwo wprowadzić do pielęgnacji i dobrze zgrywają się z resztą kosmetyków czyli odżywek czy lekkich wcierek!


Post powstał we współpracy z marką DLA Kosmetyki. Dziękujemy za możliwość przetestowania produktów!

Dzięki współpracy mamy dla Was kod rabatowy czytamyetykiety20 do wykorzystania na stronie producenta!

Komentarze

Brak komentarzy pod tym artykułem

Dodaj komentarz