Moduł tworzenia i zarządzania listami zakupowymi jest dostępny
tylko w naszej aplikacji. Zachęcamy do jej odwiedzenia.
Zespół Czytamy Etykiety
Kampania tego produktu została przeprowadzona w sposób ściśle współgrający z marką - innowacyjnie i pomysłowo - żel można było zamówić w przedpremierze, ale cały haczyk polegał na tym, że nie wiadomo było jaki to jest produkt! Do mycia? Do smarowania? Coś z filtrem? Płynne? Stałe? Nie wiadomo! Musimy przyznać, że taka forma, połączona z zaufaniem do marki od razu wzbudziła naszą (i nie tylko) ciekawość!
Od razu sprawdziliśmy jaki to produkt i trzeba przyznać - skład robił wrażenie. Co nas równie mocno zaciekawiło to decyzja, żeby pośród fali na pianki do mycia twarzy wyłamać się z trendu i stworzyć produkt myjący w formie żelu!
Sam produkt zamknięty jest w zgrabnej tubce z typową dla Resibo szatą graficzną - minimalistyczną i mocno rozpoznawalną o pojemności 125 ml z wygodnym zamknięciem, co ciekawe sama tubka jest lekko zmatowiona, o delikatnej strukturze, dzięki czemu wygodnie się ją trzyma nawet w wilgotnej dłoni. Początkowo obawialiśmy się, że żel bedzie zbyt rzadki i będzie się wylewać w zbyt dużej ilości, ale jak zawsze marka pokazała, że nie tylko skład, ale także formuła i konsystencja jest dla nich ważna, bo jest ona idealna. Wystarczająco gęsta, żeby produkt po wyciśnięciu został na dłoni, o lekko kremowym kolorze i przyjemnym, świeżym zapachu. Jeśli chodzi o sam zapach to naszym zdaniem nie miał on przypominać brzoskwini, jest słodki i lekko owocowy, to prawda, ale warto zaznaczyć, że producent nie nazywa tego produktu "żelem brzoskwiniowym" - od początku dostajemy jasną informację, że jest to żel do mycia twarzy z ekstraktem z brzoskwini. Zapach nie jest drażniący w trakcie używania, ale osoby wyjątkowo wrażliwe powinny mieć to na uwadze.
Jak wygląda sprawa z samym używaniem? Na początku po analizie składu nie wiedzieliśmy co nas czeka, czy produkt będzie się dobrze pienił, a przede wszystkim czy będzie radzić sobie z domyciem resztek makijażu? Tak jak wspomnieliśmy, konsystencja jest dość gęsta (co jest zapewne zasługą dodatku skrobi z Tapioki) i wystarczy niewielka ilość żelu, żeby umyć twarz. Pieni się całkiem nieźle - daje przyjemną, drobną pianę, którą łatwo rozprowadza się po całej powierzchni twarzy. Dobrze sprawdza się też z akcesoriami typu szczoteczka do mycia twarzy (zarówno z włosiem jak i silikonowa), więc posiadaczki szczotek sonicznych również mogą śmiało myśleć o jego zakupie! Żel nieźle domywa skórę twarzy i tak jak producent obiecuje - nie przesusza skóry i nie pozostawia jej ściągniętej. Trzeba przyznać, że jesteśmy też pod wrażeniem ponieważ przed tym produktem stało trudne zadanie - wprowadziliśmy go do pielęgnacji w sezonie na filtry, a że stosujemy raczej te cięższe, mineralne to tym bardziej ważne jest dla nas porządne doczyszczanie twarzy, żeby nie tworzyły się niedoskonałości!
Jak może już wiecie, do mycia twarzy przywiązujemy dużą wagę, ale nie oczekujemy od produktu myjącego niczego ponad spełnianie swojej funkcji. Zdajemy sobie sprawę z tego, że nawet najbogatszy składem produkt pozostaje na naszej skórze kilka sekund i zostaje spłukany wodą, dlatego nasze główne wymagania to oczyszczanie bez naruszania fizjologicznych barier skóry i zbytniej ingerencji w naturalne pH. Jakie było nasze zdziwienie gdy okazało się, że na testowanej skórze zaobserwowane zostało szybsze gojenie się niedoskonałości i zahamowanie ich pojawiania się! Specjalnie do testów pozostałe aspekty pielęgnacji (czyli demakijaż, tonizowanie, serum i krem) nie zostały zmienione, nie była też stosowana pozostała pielęgnacja tej marki, więc ciężko mówić o uzupełnianiu działania. Oczywiście nim zaczniecie skakać do nieba, że oto objawienie to warto zaznaczyć, ze relacja pomiędzy nowym produktem, a poprawą cery zawsze może być pozorna - może się okazać, że po prostu poprzedni produkt skórze nie służył, ale nie zmienia to faktu, że efekt jest godny podziwu.
Sama wydajność również zadowala - żelu używaliśmy minimum dwa razy dziennie - rano i przy wieczornym demakijażu i oczyszczaniu i przez około 3 tygodnie ubyło go mniej niż połowa (chociaż ciężko to ocenić ze względu na tubkę, która nie przepuszcza światła). Można śmiało założyć, że przy normalnym zużyciu (i mamy też na myśli stosowaną ilość - żelu naprawdę wystarcza porcja wielkości ziarnka grochu) wystarczy spokojnie na 2-3 miesiące.
Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie zwrócili uwagi na jeszcze jeden, drobny szczegół i jest nim sposób zapakowania - w całej paczce stwierdziliśmy dokładnie jeden element plastikowy i była nią taśma klejąca - użyta w minimalnej ilości. Wszystko zostało zapakowane w dopasowane kartonowe opakowania (to minimalizuje przemieszczanie się produktów, a karton zewnętrzny chroni ten z kosmetykiem), ponadto przesyłka zabezpieczona była ścinkami tekturowymi! Paczka dotarła nie uszkodzona i bez zbędnych śmieci - ogromny plus za to!
Firmie Resibo chcieliśmy podziękować za wsparcie w otrzymaniu produktu do testów - żel znika tak szybko z ich magazynów, że ciężko go otrzymać. To był też jeden z powodów, dlaczego recenzja ukazuje się właśnie teraz, ale mamy pewność, że produkt przetestowaliśmy rzetelnie i odpowiednio długo.
Brak komentarzy pod tym artykułem
Dodaj komentarz