Produkty, które lepiej omijać szerokim łukiem

Zdrowie 29-06-2021
Autor: Agnieszka W. Udostepnij artykuł:

Dzisiejszy wpis będzie na temat... zakupów spożywczych. Czyli tego, co dla jednych jest super rozrywką, a dla innych udręką. Zwłaszcza osoby, którym ciężko przychodzi bycie na diecie, często muszą mocno powstrzymywać się od kupienia czegoś niezdrowego w sklepie. A jak wiadomo - pokusa czeka na każdym kroku - i zapamiętajcie, że w marketach nic nie dzieje się przypadkowo :) czy zastanawialiście się, dlaczego - aby znaleźć się pod półkami np. z pieczywem czy wędlinami - trzeba przejść (zazwyczaj) obok przekąsek i słodyczy? Właśnie dlatego, aby łatwiej było nam się skusić na coś słodkiego lub inną przekąskę. Podobnie - obecność batoników przy samych kasach - czyli "a może jeszcze coś słodkiego zjem, złotówka mnie nie zbawi". Oczywiście - jesteśmy tylko ludźmi i nie dajmy się zwariować, czasami każdemu wpadnie jakaś słodkość (ja np. rzadko potrafię oprzeć się chałwie). Jednak są produkty, których lepiej unikać. Dziś przedstawiam swoją czarną listę. Czego na pewno nie kupię, będąc w sklepie?


1. "ZDROWE" BATONY ZBOŻOWE. 

Oczywiście, od razu mówię: nie wszystkie! Natomiast przeważająca większość tych, które można kupić w supermarketach, które mają (w miarę) rozsądne ceny i które najczęściej wpadają do koszyków, nie jest warta ani złotówki. Dlaczego? Bo często zawierają one ilości cukru porównywalne do zwykłych batonów popularnych marek. I ten cukier "ukrywany" jest pod różnymi postaciami. Często syrop glukozowo-fruktozowy jest pierwszy na liście składników. Zdarza się, że taki (nie)zdrowy batonik ma nawet więcej cukru w przeliczeniu na 100 g, niż zwykły, czekoladowy baton z orzeszkami. A dodatkowo mają przeróżne dodatki, emulgatory, tłuszcze utwardzone, aromaty itp. W zwykłych batonach oczywiście też mogą one się znajdować, ale ich producenci przynajmniej nie robią złudnych nadziei, że to zdrowa przekąska. Jak chcesz naładować się cukrem, po prostu kupujesz Snickersa i tyle. A producenci batonów zbożowych zbyt często robią nas w w bambuko (bo i nawet na działach ze zdrową żywnością takowe batoniki znajdziemy). A tego nie lubimy!

2. CIASTKA I WAFELKI.

Czasami wydaje się, że wafelek będzie lepszym wyborem, niż ciastko w czekoladzie. A tam, guzik! Lepiej weź dobrej jakości czekoladę (najlepiej gorzką), bo przynajmniej z miazgi kakaowej "wyciągniesz" coś zdrowego :) z czego składa się przeciętny wafelek? Z cukru (pod różnymi postaciami), mąki pszennej (wysoki indeks glikemiczny oraz pszenica i gluten, czyli "popularne" alergeny), utwardzonych olejów, mleka w proszku, skrobi modyfikowanej i innych dodatków. Z ciastkami i herbatnikami nie jest lepiej (a może nawet i gorzej!). Tego typu produkty pełne są izomerów trans, powstających w czasie uwodornienia tłuszczów roślinnych (choć coraz częściej słyszy się, że utwardza się je przez estryfikację, a nie uwodornienie - przynajmniej w margarynach :)). A jeszcze jak dorzucimy jakieś nadzienie O SMAKU (weźmy - waniliowym) to bądźmy pewni, że tej wanilii tam nie znajdziemy.

 3. CHIPSY I CHRUPKI. 

Bardziej mam na myśli przeróżne smakowe chrupidła (z wyłączeniem kukurydzianych - te są spoko!). Chipsy mogą uzależnić! A wiemy, że kalorii mają mnóstwo - więc na pewno nie są dietetyczne. Mają też sporo soli (nadmiar soli w diecie przyczynia się do chorób układu krążenia, a także zatrzymywania wody w organizmie), a także - a jakże! - dodatki, na czele ze wzmacniaczami smaku (glutaminian sodu to już chyba legendarny zniechęcacz do spożywania różnych produktów, ale pojawiają się też rybonukleotydy disodowe)... Mamy w chipsach także preparaty aromatyzujące (sztuczne), a także od czasu do czasu pojawia się cukier (np. fruktoza). A kto wie, czy chipsy nie są czasami smażone na starych olejach - nie jest tajemnicą, że producenci lubią oszczędzać na wszystkim, co się da :) nie zdziwiłoby mnie to. Są w sklepach chipsy z lepszym składem, bez sztucznych dodatków smakowych - ale przeważają te, które warte uwagi (i spożywania) nie są.

4. CHIŃSKIE ZUPKI - I INNE ZUPKI INSTANT. 

Jako dziecko też je lubiłam, no nie ma co ściemniać. Jest w życiu taki okres, że po prostu pikantne "potrawy" smakują bardziej. I wcale nie były to czasy studenckie, a raczej za dzieciaka :) są szybkie, łatwe w przygotowaniu, ale równie szybko mogą nam zaszkodzić. Co jest na liście ich składników? Makaron (nie wiem, jak Wy, ja wolałam jeść go na sucho) - i to raczej z pszenicy, czyli znowu gluten, pszenica - czyli alergeny. Dalej jest - skrobia modyfikowana (nie mylić z GMO - jest ona modyfikowana pod kątem technologicznych właściwości). No i później jest gorzej. Fosforany (w tym sodu) jako stabilizatory, glutaminian sodu, guanylan disodowy, inozynian disodowy(syfiaste wzmacniacze smaku, bo przecież bez nich byłoby to niezjadliwe). No i ani rusz bez aromatów, często spotyka się przeciwzbrylacze.

 

Komentarze

Brak komentarzy pod tym artykułem

Dodaj komentarz