Moduł tworzenia i zarządzania listami zakupowymi jest dostępny
tylko w naszej aplikacji. Zachęcamy do jej odwiedzenia.
Zespół Czytamy Etykiety
Popyt na wegańskie jedzenie cały czas rośnie - wiele osób świadomie przechodzi na dietę bezmięsną. Pojawia się więc coraz więcej produktów spożywczych, które mają imitować mięso i służyć mniej-więcej podobnie w kuchni. Ja akurat, jako wegetarianka, nie jestem przekonana do takich wynalazków (można spokojnie się bez nich obejść) - ale warto sprawdzić, co siedzi w takich produktach.
Warto pamiętać, że tego typu produkty - które mają imitować funkcjonalnie mięso - muszą mieć odpowiednio skomponowany skład. I tak na przykład we wszystkich pojawia się teksturowane białko pszenne - ma nadać konsystencję, dodatkowo wzbogaca produkty w aminokwasy. Skrobia, mąki, olej czy błonnik też mają za zadanie nadać i utrzymać konsystencję. Nie odejmowałabym za nie oceny, bo mamy taką, a nie inną specyfikę produktów - muszą imitować coś innego i uwierzcie, że niełatwo zrobić "mięso" z "niemięsa" :)
Kiełbaski roślinne (oba rodzaje) na pierwszym miejscu w składzie mają boczniaka (super pomysł!), a dalej gluten pszenny. Gluten fajnie wpływa na konsystencję i strukturę, jednak tego typu produkty będą skreślone dla osób, które nie tolerują tego składnika, chorują na celiakię lub po prostu źle czują się po produktach z pszenicy. Pojawia się też sporo przypraw i wyżej wymienione skrobie, błonnik itp.
Produkty oceniłyśmy raczej pozytywnie, ale minusik dałyśmy za aromat dymu wędzarniczego (stosowany często właśnie w produkcji zwierzęcej), a także ekstrakt drożdżowy, pod którym producenci lubią ukrywać glutaminian sodu. Myślałyśmy, że będzie w nich więcej dodatków! Fajnie, że producent zastosował naturalne aromaty zamiast sztucznych (poza wspomnianim aromatem dymu wędzarniczego).
Brak komentarzy pod tym artykułem
Dodaj komentarz