Lirene Natura Mini Analiza

Autor: Justyna Czybier Udostepnij artykuł:

Jakiś czas temu marka Lirene zaskoczyła nas wypuszczając nową, naturalną linię kosmetyków! Już wtedy przyciągała naszą uwagę i Waszą też – przyjemne opakowania, atrakcyjne ceny, dostępność w drogeriach, no musieliśmy zrobić mini analizę!

Po udanej premierze marka postanowiła iść za ciosem i wypuściła kolejną serię produktów.

Czy równie udanych?

Przede wszystkim zaczniemy tu od zmiany poprzedniej oceny! Wcześniej oceniliśmy żel do twarzy neutralnie – i jak się okazało niesłusznie! Tak naprawdę zmiana oceny to Wasza zasługa 😊 sami nie raz mówimy, żeby patrzeć na skład całościowo – tak więc przyznajemy rację! Obecność jednej substancji myjącej (w jego przypadku jest to Sodium Coco-Sulfate) nie będzie świadczyć „o mocy” produktu, dopiero całościowe spojrzenie na formułę, użycie jej pokaże jaki produkt jest naprawdę.

Czym wyróżnia się linia Lirene Natura?

Przede wszystkim czuć ogromną inspirację kwiatami! Zarówno tymi, które znamy z naszego podwórka jak malwa, czarny bez jak i bardziej egzotycznymi jak chociażby kwiat niebieskiego lotosu czy wiciokrzewu.

Nowe produkty poszerzają ofertę kosmetyków do twarzy, ale wprowadzają też bogaty wybór kosmetyków do ciała – na ten moment brakuje tu chyba jedynie żeli pod prysznic!

Przyznamy, że nowości obecnie jest sporo i nie zawsze jesteśmy w stanie wszystko sami przetestować, ale po wielu pozytywnych opiniach skusiliśmy się po pierwszej publikacji na zakup kremu z malwą na dzień. Przekonał nas do tego skład, ale też bardzo higieniczne opakowanie z pompką i tłokiem typu airless (dzięki temu pompka nie zasysa tyle powietrza do środka, a tłok pomaga wydobyć praktycznie cały kosmetyk!).

Trzeba przyznać, że marka taka jak Lirene ma ogromne doświadczenie w robieniu kosmetyków i cieszymy się, że wykorzystali je do zrobienia produktów z naturalnym składem. Krem bowiem jest fantastyczny. Ma bardzo delikatny aromat kwiatowy (w składzie mamy perfumy, więc to pewnie ich zasługa, ale aromat nie jest duszący, ani męczący) i lekko gęstą konsystencję, która najpierw nas trochę przestraszyła (chyba każdy kto ma problemy z niedoskonałości zrozumie o co nam chodzi), ale potem okazało się, że niepotrzebnie. Krem delikatnie otula skórę i po chwili się w nią lekko „wtapia” i robi się niewyczuwalny – nie zostawia tłustej warstwy, nie powoduje też świecenia się skóry czy jej przetłuszczania. Za to bardzo ładnie leży pod makijażem i dobrze zgrywa się z filtrami UV!

Dwa kolejne produkty warte uwagi to kojący płyn micelarny z bardzo delikatnymi emulgatorami i płatkami nagietka (nie ekstraktem, płatkami! Pływają w buteleczce) no i przyciągający wzrok olejek do demakijażu z prawdziwą lawendą w środku. Do tej pory takie drobiazgi widziałyśmy tylko w produktach z niewielkich manufaktur, więc jest super!

A co z kosmetykami do ciała?

Widać tu inspirację porą roku, przed którą się ukazały. Do wyboru mamy zarówno masła jak i balsamy z dodatkiem olejów roślinnych znanym nam z pół – ujędrniający olej z kiełków pszenicy, łagodzący olej lniany czy też regenerujący owies. Wszystkie w towarzystwie oleju konopnego o działaniu przeciwzapalnym i łagodzącym skórę. Produkty te mają za zadanie nawilżyć i zmiękczyć skórę oraz wspomóc jej regenerację, idealnie na nadchodzące chłodne dni i ogrzewane pomieszczenia!

Ostatni produkt, który nas ogromnie zaciekawił jeszcze przed premierą to podkład – mogliście zobaczyć jego analizę w ostatnim zestawieniu podkładów. W jego przypadku zwracamy uwagę na obecność phenoxyethanolu chociaż konserwant ten nie jest akceptowalny przez jednostki certyfikujące kosmetyki naturalne to coraz nowsze badania i opracowania rzucają na niego lepsze światło i nie ma podstaw by się go obawiać. Odradzilibyśmy go w zasadzie jedynie w pielęgnacji dzieci (czyli w przypadku podkładu raczej nie ma takiej obawy 😉 ) oraz w nadmiarze kobietom w ciąży. W przypadku tak niewielkiej powierzchni aplikacji jaką jest twarz jest absolutnie bezpieczny, a co lepsze – w porównaniu z wieloma innymi konserwantami wykazuje też niski potencjał drażniący i nie wpływa tak bardzo na naszą mikroflorę!

Dużo moglibyśmy opowiadać o nich, ale by ułatwić nieco przyswajanie wiedzy postanowiliśmy pokazać Wam najważniejsze składniki na grafice zamiast pełnej analizy z nieznanymi nazwami!

Wszystkie produkty mają akceptowany przez nas skład i możemy Wam je śmiało polecić – część z nich będzie jeszcze testować Agnieszka, rezultaty będziecie mogli podejrzeć na naszym Instagramie w postaci stories 😊

Pozostałe produkty dodajemy właśnie na stronę, wraz z pełną listą składników, znajdziecie je w naszej bazie

Komentarze

Brak komentarzy pod tym artykułem

Dodaj komentarz