Iossi Dzika Róża – idealna regeneracja po wakacjach

Autor: Justyna Czybier Udostepnij artykuł:

Słońce, wiatr, słona lub chlorowana woda? Jeśli nie jest to opis Twoich wakacji to może bliżej Ci będzie do upału w mieście, zmiany temperatury, klimatyzacji? Niezależnie od tego gdzie spędziliście wakacje, Wasza skóra na pewno to pamięta, dlatego z nadejściem jesieni warto poświęcić jej chwilę i pomóc w regeneracji!


Skóra po lecie jest często sucha, szorstka, wyraźnie brakuje jej jędrności, mogły też pojawić się na niej przebarwienia po kąpielach słonecznych – najczęściej przyczyną jest promieniowanie słoneczne i niewystarczająca ochrona przeciwsłoneczna, ale także zmiana trybu życia, miejsca pobytu (czasem nawet do innej strefy klimatycznej) czy też wspominana wcześniej klimatyzacja jeśli zdecydowaliśmy się w wakacje pracować.

Pierwszy ratunkiem jest zwykle oczyszczenie skóry i wykonanie peelingu – jeśli śledzicie nasz cykl pielęgnacyjny to wiecie, że oczyszczanie zawsze jest wstępem do pielęgnacji! Później możemy włączyć do pielęgnacji odżywcze maseczki lub… serum, idealnie jeśli będzie one zawierają składniki regenerujące i odżywiające skórę, przywracające jej elastyczność i rozjaśniające (zwłaszcza jeśli borykamy się z przebarwieniami). Takim produktem jest serum Dzika Róża z Iossi!

Serum zamknięte jest w szklanej buteleczce z ciemnego szkła z pipetką, dzięki której możemy wygodnie dozować produkt. Etykietka jest standardowa dla tej marki – prosta graficznie z czytelnym składem, pojemnością i datą ważności.

Produkt należy do kategorii serum olejowych, o bogatej konsystencji – można stosować je na różne sposoby w zależności od potrzeb naszej skóry, zarówno z kremem w postaci dodatku do ulubionego kremu, jak i zamiast kremu na noc, a także na dzień jeśli nasza cera jest sucha i szybko wchłania nakładane produkty.

Jeśli chodzi o skład to widzimy tu bogactwo witaminy C, zarówno w postaci naturalnych składników, które są znane z jej wysokiej zawartości jak olej z dzikiej róży, który gra tu główną rolę czy też olej rokitnikowy jak i w formie dodatku jej stabilnej formy. To właśnie ta witamina odpowiada za efekt rozjaśniania przebarwień, regenerację skóry i spłycanie zmarszczek! Co więcej dodatek witaminy E w postaci miksu tokoferoli wraz z witaminą C redukucją stres oksydacyjny komórki i łagodzą uszkodzenia spowodowane promieniowaniem słonecznym!

Oleje i emolienty zastosowane w serum to doskonały przykład dobrania produktu pod wymagania skóry dojrzałej, ale nie jest to reguła, zwłaszcza w momencie jak szukamy czegoś mocno odżywczego i mającego pomóc nam w przywróceniu skórze równowagi. Główny olej jaki został tu zastosowany czyli olej z owoców dzikiej róży chroni przed wolnymi rodnikami, zmniejsza przebarwienia i zapobiega tworzeniu kolejnych, wzmacnia skórę i naczynia krwionośne, warto też wspomnieć o ojeju jojoba, który charakteryzuje się doskonałą biozgodnością, szybko się wchłania i ma przyjemną „suchą” konsystencję. Olej z kiełków pszenicznych i olej owsa są doceniane za właściwości wygładzające i przeciwzmarszczkowe. Z kolei Skwalan i jego lekka, hydrolizowana forma jako naturalne składniki występujące w spoiwie międzykomórkowym wzmacniają skórę i ją uszczelniają, nadają też produktowi lżejszej konsystencji i wspomagają jego wchłanianie się.

Za co odpowiadają tytułowe geranium i cyprys? Przede wszystkim są to składniki, które wspomagają mikrokrążenie oraz regulują gospodarkę wodno-tłuszczową, dzięki czemu zmniejszają opuchliznę, a ich właściwości przeciwzapalne wspomagają gojenie się drobnych ranek i łagodzenie stanów zapalnych, także spowodowanych zmianami trądzikowymi. Wykazują lekko ściągające właściwości dzięki czemu regulują pracę gruczołów łojowych, ograniczając wydzielanie sebum i lekko obkurczając pory skóry. Oba olejki posiadają także właściwości… aromaterapeutyczne – ich zapach pomaga się zrelaksować i wyciczyć, dlatego tym bardziej polecane są do zastosowania na noc.

Serum ma konsystencję dość tłustą, typową dla produktów opartych na naturalnych olejach o barwie żółto – pomarańczowej dzięki obecności oleju z rokitnika i dość intensywnym zapachu geranium i cytrusów. Pipeta w buteleczce jest bardzo sprawna i dzięki temu nabieranie go nie sprawia kłopotów – serum nie skapuje z końcówki pipety i możemy dokładnie dozować potrzebną porcję.

Przez wzgląd na konsystencję warto aplikować je punktowo na twarz i po delikatnym rozprowadzeniu po skórze wklepać je opuszkami palców – tak naprawdę wystarczy jego niewielka ilość (2-3 krople, ewentualnie możemy dołożyć odrobinę przy suchej cerze jeśli zauważymy, że skóra „wypiła” poprzednią porcję), co znacząco przekłada się na jego wydajność – obecnie testowana buteleczka po miesiącu używania co 1-2 noce została zużyta mniej więcej w połowie, więc samo serum powinno wystarczyć na 2-3 miesiące. Pamiętajcie też, że skóra na twarzy nie kończy się na linii żuchwy, warto stosowane kremy i serum „przeciągnąć” nieco niżej na szyję i dekolt – za kilka lat podziękujecie sobie za takie szczodre traktowanie delikatnej skóry tych okolic!

Idealnie jest aplikować tego typu produkty na delikatnie wilgotną skórę po tonizacji – ze względu na brak wody w składzie możemy ją w ten sposób dostarczyć do skóry wymuszając jej absorpcję. Wodę lub tonik możemy też zastąpić hydrolatami lub kwasem hialuronowym, który zapewni dodatkowe nawilżenie, a oleje zawarte w serum zapewnią jego zatrzymanie w skórze.

Spójrzmy więc co redakcja Czytamy Etykiety Kosmetyków ma do powiedzenia na temat działania serum!

Justyna

„Na początku nie byłam przekonana do formuły serum w olejku obawiając się pogorszenia się stanu cery czy też zapychania, na szczęście nic takiego się nie stało! Co mnie zachwyciło w produkcie to fakt, że rano moja cera ma wyraźnie bardziej jednolity koloryt i jest wypoczęta, a pory są zwężone i mniej widoczne – co przy mojej cerze jest sporym osiągnięciem, bo nawet przy dobrze ułożonej pielęgnacji są one rozszerzone.

Najbardziej jednak oczarowało mnie działanie rozjaśniające – miałam dość świeże przebarwienia po zabiegu laserem w wyniku niedopilnowania właściwej ochrony przeciwsłonecznej, a po miesiącu stosowania nie ma po nich śladu!

Serum stosuję na noc, z różną regularnością, ale najczęściej co drugi dzień – lubię aplikować je na lekko wilgotną skórę, czasem mieszam je z potrójnym kwasem hialuronowym dla wzmocnienia efektu. Nawilżenie skóry to zawsze był mój priorytet zwłaszcza przy stosowaniu makijażu mineralnego w formie sypkiej – wystarczy odrobinę zaniedbać pielęgnację i „suche skórki” gotowe. Nic takie nie ma na szczęście miejsca od kiedy do pielęgnacji właczyłam serum i myślę, że zaprzyjaźnimy się na dłużej – jedyny jego minus to formuła olejowa, ale jest to pierwsze tego typu serum, które faktycznie polubiłam i sukcesywnie denkuję”

Agnieszka:

„Każda z nas jest niecierpliwa jeśli chodzi o efekty działań kosmetyków. Serum..... jest moim zdaniem dla nich najlepszym rozwiązaniem.

Używam je każdego wieczora (kładę na oczyszczoną twarz około 30minut przed zaśnięciem, bo konsystencja jest jednak mocno olejowa, więc nie chcę aby na poduszce została większa część preparatu). Rozmasowuje serum na cała twarz, omijając oczywiście przestrzeń dookoła oczu, delikatnie wklepuje opuszkami palców i zostawiam. A rano budzę się z wypoczętą skórą, która znowu nabrała świeżości. I uwierz mi nie chodzi o to że jestem wyspana. Moja cera jest wyrównana, jeśli wieczorem miałam jakieś niedoskonałości one w nocy znikają - jak za dotknięciem magicznej różdżki - która tym razem ma postać Serum.... skóra jest nawilżona, wygląda świeżo - tak, że nie czuje potrzeby nakładania makijażu.”

Komentarze

Brak komentarzy pod tym artykułem

Dodaj komentarz