AA Nowości – Mini Analiza

Autor: Justyna Czybier Udostepnij artykuł:

AA gdyby tak postawić na kosmetyki AA?

Zwłaszcza, że całkiem niedawno pojawiły się na półkach drogerii nowości – wiemy o tym, też dlatego, że wpadły na naszą skrzynkę!

Początkowo mieliśmy pokazać jeden z produktów w analizie, ale patrząc po tym ile pojawiło się nowości zdecydowaliśmy się na ehm… nie taką mini analizę. No bo w końcu 22 produkty z nienagannym składem z nowych serii to już nie takie mini, prawda?

We wszystkich seriach podoba nam się motyw przewodni, pierwsza to Super Fruits&Herbs i ta seria zawiera najwięcej produktów – zarówno do twarzy jak i do ciała. Ich motywem przewodnim są ekstrakty ziołowe i owocowe z gamy „superfruits” – przyznamy, że zaciekawiło nas to, owoce zaliczane do „superfood” to produkty, które charakteryzuje wysoka zawartość substancji aktywnych i chociaż termin ten ukuto pierwotnie w branży spożywczej, to szybko przyciągnął także uwagę producentów kosmetyków!

Na bazie owoców powstała także seria Fresh Fruits, tu również wykorzystano „super owoce”! Samo określenie może brzmieć górnolotnie, jednak aby uzyskać miano superowocu nasz bohater musi być bogaty w przeciwutleniacze, witaminy i minerały, ale także przyciągać smakiem czy wyglądem i mieć właściwości prozdrowotne poparte badaniami naukowymi. Bardzo często superowocem zostają te owoce, które w danej kulturze są znane od stuleci i wykorzystywano je już wcześniej w medycynie ludowej. Nie muszą one być egzotyczne, bo łatwo wymienić przedstawicieli tej grupy wśród naszych rodzimych owoców jak żurawina, rokitnik, owoce dzikiej róży czy aronia. I chociaż pojęcie „Superfood” to termin marketingowy, a nie naukowy to nie da się ująć tym produktom ich pozytywnego wpływu na nasze zdrowie, a w kosmetykach na skórę!

Ostatnią serią wśród nowinek marki AA jest seria go Green czyli warzywna „dieta” dla skóry, w kosmetykach znajdziemy seler naciowy, buraka, ogórka i dynię, które każdego dnia będą dbać o nawilżenie, odświeżenie, wyrównanie kolorytu i ochronę przed wolnymi rodnikami.

Wszystkie kosmetyki, które dziś pokazujemy mają naturalne, wegańskie składy, a aż całe dwie serie dodatkowo posiadają znany i respektowany certyfikat Ecocert COSMOS NATURAL oraz dodatkowo certyfikaty „Vegan” oraz nasz rodzimy znaczek „Viva! Dla wegetarian i wegan!”

Dlaczego jest to ważne? Oprócz możliwości sprawdzenia składu i podanej przez producenta ilości substancji pochodzenia naturalnego, którą wylicza się na podstawie normy ISO 16128 nie wiemy wiele więcej o produkcie – z samego składu nie dowiemy się bowiem w jaki sposób pozyskano surowce do produkcji ani czy są one pochodzenia zwierzęcego czy nie (oprócz kilku przykładów łatwych do wyłapania są też surowce np. gliceryna, które mogą być pozyskiwane zarówno ze źródeł roślinnych jak i zwierzęcych).

Certyfikat to dla nas jasny sygnał – w przypadku Ecocert COSMOS NATURAL świadczy on nie tylko o naturalnym składzie (minimum 95% składników naturalnych lub pochodzenia naturalnego wymienionych na liście substancji), ale także daje nam gwarancję, że minimum 50% składników roślinnych i 5% substancji ogółem pochodzi z upraw ekologicznych. Ecocert COSMOS ORGANIC ma jeszcze bardziej rygorystyczne wymagania i znaczek ten świadczy o wyższej liczbie substancji roślinnych i substancji ogółem pochodzących z upraw ekologicznych (95% substancji roślinnych i 10% substancji ogółem). W produktach certyfikowanych przez COSMOS nie znajdziemy też substancji pochodzących ze zwierząt (mogą być substancje produkowane przez zwierzęta, pozyskiwane bez ich zabijania np. miód), produktów z upraw modyfikowanych genetycznie, a kosmetyki nie mogą byś testowane na zwierzętach (ani takie badania nie mogą być zlecone trzeciej stronie), a ewentualny dodatek oleju palmowego musi być pochodzenia z ekologicznych lub certyfikowanych zrównoważonych źródeł.

Innym certyfikatem z kolei będą te, potwierdzające skład przyjazny weganom i wegetarianom – o ile COSMOS dopuszcza substancje odzwierzęce akceptowane przez wegetarian, tak certyfikat „Vegan” oraz „Viva! Dla wegetarian i wegan!” jasno dają nam do zrozumienia, że żadna substancja pochodzenia zwierzęcego nie znajduje się w naszym kosmetyku!

Krótko mówiąc – aby dany kosmetyk otrzymał certyfikat producent musi dostosować się do określonych zasad i przedstawić cała wymaganą dokumentację – czyli to, do czego my, konsumenci nie mamy najczęściej wglądu.

Cieszymy się, że kolejne firmy dołączają do „zielonej strony mocy” i decydują się potwierdzić swoje składy odpowiednimi, łatwymi do odszukania na opakowaniu certyfikatami!

Komentarze

Brak komentarzy pod tym artykułem

Dodaj komentarz