Moduł tworzenia i zarządzania listami zakupowymi jest dostępny
tylko w naszej aplikacji. Zachęcamy do jej odwiedzenia.
Zespół Czytamy Etykiety
Sezon wakacyjny w pełni, a wiele z nas nadal poszukuje idealnej ochrony przeciwsłonecznej, jako jeden z kryteriów często pada „żeby nie bielił”, dlatego producenci filtrów mineralnych zdecydowalisię na dodawanie do produktów pigmentów, które zapewniają lekkie krycie i niwelują bielenie –
naszym zdaniem to dużo lepsze rozwiązanie niż stosowanie nanocząstek! Podobnie ma się sprawa z filtrem od Clochee – to produkt zamknięty z przepięknej, niebieskiej buteleczce, fani ekologicznych rozwiązań mogą spać spokojnie – jest ona wykonana ze szkła, co oznacza, że łatwo poddaje się recyklingowi lub można ją ponownie użyć do sobie tylko znanych celów.
Sam produkt ma bardzo przyjemną konsystencję, dość lekką, ale nie lejącą się – jest to też zasługa użycia lekkich olejów jak np. olej z pestek malin, który sam z siebie posiada aksamitne, lekko matowe wykończenie, a co więcej, wspomaga działanie filtrów UV i łagodzi negatywny wpływ promieniowana słonecznego na naszą skórę! Filtry jakie użyto w tym kremie to klasyczne filtry mineralne – tlenek cynku i dwutlenek tytanu, które użyte razem zapewniają szerokie spektrum ochrony przeciwsłonecznej – to znaczy, że chronią zarówno przed promieniowaniem UVB jak i
promieniowaniem UVA . Jeśli chodzi o zapach to jest on bardzo przyjemny, ale ciężko określić co dokładnie przypomina – świeżo wyciśnięty pachnie trochę jak produkty dla dzieci, ale później rozwija nieco bardziej kwiatową
nutę. W ciągu dnia go nie czuć, ale sprawia, że aplikacja jest niezwykle przyjemna!
Sama aplikacja jest przyjemna, ale trzeba robić to dość szybko – produkt dość szybko zasycha, co akurat jest zaletą – dzięki temu nie zostawia nieprzyjemnej, tłustej i klejącej warstwy. Zasychanie przypomina satynowy mat i ma już po chwili bardzo ładne wykończenie bez konieczności pudrowania, jednak trzeba nauczyć się z nim pracować. Aplikacja najlepiej wychodzi za pomocą wilgotnej gąbeczki do makijażu, ale jak trzeba to można poradzić sobie także palcami.
Produkt ma dość jasny kolor, wpadający w żółte tony, co przyda się do neutralizacji różowego kolorytu cery delikatnej, po aplikacji pięknie wtapia się w skórę i nie widać, że mamy coś na twarzy. Niestety, ale dla totalnych bladziochów może być nieco za ciemny, jednak dla większości karnacji powinien pasować idealnie!
Można go aplikować zarówno samodzielnie jak i na lekki krem nawilżający pod spód, w zależności od aktualnych potrzeb naszej skóry – w obu formach sprawdza się bardzo dobrze, co więcej, stanowi też dobrą bazę pod makijaż mineralny i sypkie produkty do konturowania. Jak się sprawdza w ciągu dnia? Zaskakująco dobrze! W trakcie testów pogoda była różna, od strasznych upałów bo wilgotną, burzową atmosferę, a mimo to produkt radził sobie z tym wszystkim, także z podróżą i dłuższym noszeniem. W najtrudniejsze dni potrafił się po ok 5-6 godzinach zebrać w
załamaniu przy skrzydełkach nosa, wystarczyło go delikatnie poprawić za pomocą chusteczki. A najlepsze jest to, że nie jest to typowy produkt, który będziemy stosować tylko na wakacje – jeśli kolor Wam będzie odpowiadać to możecie śmiało zastąpić nim dotychczas używany podkład i na stałe zaprosić Clochee do swojej makijażowej kosmetyczki!
Tak jak w przypadku każdego filtra i makijażu przypominamy o konieczności dobrego oczyszczania cery, zwłaszcza przy panujących ostatnio upałach, to zminimalizuje ryzyko powstawania niedoskonałości – oczyszczanie warto wykonać dwuetapowe, najpierw demakijaż, później mycie skóry połączone z delikatnym masażem i nie zapominajcie o peelingu! Krem testowany był w całej redakcji, poniżej przeczytacie nasze bardzo osobiste opinie na jego
temat:
Agnieszka:
„Krem BB zawsze wydawał mi się być idealnym produktem do pielęgnacji na wiosnę i lato, kiedy nasza skóra narażona jest na promienie słoneczne i potrzebuje dodatkowej ochrony. To jest mój pierwszy Krem BB dlatego nie wiedziałam czego się spodziewać, ale powiem szczerze nie spodziewałam się aż takich efektów.
Krem po nałożeniu na skórę bardzo ładnie się rozprowadzał i pokrywał skórę delikatnym kolorem, równając jednocześnie wszystkie ewentualne niedoskonałości. Wydaje mi się, że w jakiś "magiczny" wręcz sposób kolor kremu dopasował się do mojej karnacji i nadał jej zdrowy i bardzo naturalny wygląd. Nikt nie widział, że mam na sobie podkład. Kolor utrzymywał się parę godzin. Nie używałam dodatkowego kremu ochronnego z filtrem na skórę twarzy a parę godzin spędziłam na plaży nad polskim morzem i ważne było dla mnie to, że krem świetnie spełnił swoje działanie ochronne - twarz była świetnie zabezpieczona przed promieniami słonecznymi. Dodatkowo czułam także jego działanie nawilżające a po całym dniu cera była świeża i wypoczęta a nie naciągnięta i sucha. To dla mnie też bardzo ważny efekt bo skóra potrzebuje mocnego nawilżenia.
Z wielką przyjemnością zabiorę krem .... na dalsze moje letnie wycieczki, mając pewność że moja skóra będzie bezpiecznie chroniona przed promieniami słonecznymi, a jednocześnie w czasie dnia odpowiednio nawilżona.”
Justyna:
„To co zachwyciło mnie w tym produkcie to konsystencja, muszę przyznać, że od kiedy zmieniłam mój makijaż na sypki, mineralny to nie wiedziałam czego się spodziewać i czy poradzę sobie z jego aplikacją, jednak przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Jak na produkt, który z założenia nie jest podkładem to daje niezłe krycie, całkiem przyjemnie aplikuje się go dłońmi, ale nic nie przebije efektu drugiej skóry, jaki udało mi się uzyskać dzięki niemu.
Chociaż kolor jest niestety nieco ‘nie mój’ to udało mi się na niego znaleźć sposób – aplikuję jaśniejsze kolorystycznie minerały w miejscach, które chcę rozświetlić jak np. trójkąt młodości (czyli szczyty policzków i okolice nosa oraz ust i centralna część brody) czy linia żuchwy, dzięki czemu zyskuję bardzo naturalny efekt konturowania bez nieestetycznego odcięcia koloru pomiędzy twarzą a szyją, a krem clochee z godnością znosi takie traktowanie – nic się nie roluje, nic się nie warzy, on jest jakby stworzony do takiego zastosowania! Oczywiście filtr aplikuję także na szyję i dekolt – wszędzie tam, gdzie skóra nie jest zasłonięta przez ubrania.
Sam produkt stosuję głównie jako krem miejski – czyli do pracy i z pracy i sporadyczne wycieczki na lody, ale towarzyszył mi również w Paryżu, gdzie przeszliśmy razem parę niezłych kilometrów wzdłuż Sekwany i w ogóle nie musiałam myśleć o tym, że mam makijaż na twarzy. To jest po prostu świetny krem BB z filtrem”
Wpis powstał we współpracy z marką Clochee, dziękujemy za możliwość przetestowania produktu!
Brak komentarzy pod tym artykułem
Dodaj komentarz