Robert Makłowicz jest jednym z najbardziej popularnych polskich kucharzy i chyba jedną z najbardziej sympatycznych osób, które kojarzymy gdzieś z telewizji. Ostatnio wszedł we współpracę z marką Roleski i stworzył z nimi (albo inaczej – zamarkował) kilka sosów swoim nazwiskiem. Bierzemy je pod lupę!
Mamy tutaj trzy różne sosy: do spaghetti, meksykański i słodko-kwaśny. Liczymy na coś, co nas miło zaskoczy 😉
Sos do spaghetti
Jako pierwszy bierzemy na tapet sos do spaghetti – i tutaj od razu rzuciła nam się w oczy wysoka zawartość pomidorów, bo użyto aż 225 g pomidorów do wyprodukowania 100 g sosu. Jak wiecie, podczas przetwarzania na wszelkiego rodzaju papki, sosy, przeciery czy pulpy, surowiec traci na masie, stąd tak duże różnice w między masą użytych pomidorów oraz masą produktu finalnego.
Skład również bardzo nam się podoba – nie ma tutaj skrobi modyfikowanej, którą często dodaje się do sosów, aby poprawić ich konsystencję. Brak tutaj także wzmacniaczy smaku, sztucznych aromatów i substancji konserwujących.
Zawartość cukru to 8,6 g/100 g produktu. Według nas to niezbyt duża ilość – ale oczywiście jest to już bardzo indywidualna kwestia, co kto uważa za “dużo” i “mało”. Jesteśmy na tak – ten sos widziałybyśmy w swoich kuchniach.
Sos meksykański
Sos meksykański zawiera nieco mniej pomidorów (do produkcji 100 g sosu użyto 212 g pomidorów). Według nas to i tak całkiem sporo. Tutaj też nie możemy przyczepić się pod kątem składu – nie ma żadnych chemicznych dodatków, aromaty są tylko naturalne, a smak nadają warzywa, zioła i przyprawy.
Zawiera też nieco więcej cukru od sosu do spaghetti 12 g/100 g produktu.
Sos słodko-kwaśny
Ten sos zdecydowanie najmniej nam się podoba. Po pierwsze, do produkcji 100 g sosu użyto tylko 122 g pomidorów – procentowo na pewno będzie to zdecydowanie mniejsza ilość, niż w powyższych sosach. Jest to też na pewno związane ze specyfiką produktu – sosy słodko-kwaśne często mają mniej surowca podstawowego, a więcej cukru.
Słodko-kwaśny Roleski ma 18 g cukru na 100 g produktu, ale to akurat tutaj jest akceptowalne (bo jaki byłby to SŁODKO-KWAŚNY, jakby ani trochę słodyczy by nie miał? :). Niemniej, jesteśmy fankami dwóch wcześniejszych sosów – ten nie jest do końca w naszym guście pod względem składu. Tutaj dajemy też minus za sztuczny aromat. To jedyny składnik, co do którego mamy tu wątpliwości – reszta jest naprawdę w porządku. Sosy powstałe pod okiem pana Makłowicza nie mają w sobie konserwantów i glutenu, a także są odpowiednie dla wegan. To niewątpliwie przemawia na ich korzyść!