Miksy tłuszczowe kojarzą się większości z nas bardzo negatywnie. Druga część w ogóle nie zwraca uwagi, że kostki w “maślanym” opakowaniu, to wcale nie masło, a miks tłuszczowy… Na szczęście nie taki diabeł straszny, jak go malują – bo choć wiele miksów ma naprawdę okropny skład, to znajdą się na rynku także całkiem przyzwoite!
Mnogość dodatków
Pierwsza rzecz, jaka rzuca nam się w oczy, to ilość dodatków, jakie możemy w miksach znaleźć. Oczywiście, im skład dłuższy, tym jest ich więcej – jak w przypadku każdego produktu. Najczęściej spotyka się w miksach:
- emulgatory (E 471, E 472c – lecytyny i E 476 – polirycynooleinian poliglicerolu)
- aromaty
- konserwanty (głównie sorbinian potasu E 202)
- regulatory kwasowości
- barwniki (na szczęście najczęściej są to karoteny)
- skrobia modyfikowana
Unikaj utwardzonych olejów!
Dodatki dodatkami, ale podstawowym zarzutem stawianym miksom jest obecność utwardzonych olejów, które mogą być źródłem izomerów trans. Utwardzanie przez uwodornienie jest starszą metodą, w której pod wpływem procesów chemicznych powstają właśnie takie izomery. Obecnie stosuje się także “zdrowszą” metodę estryfikacji, ale na miksach najczęściej i tak nie ma informacji, jaką metodą przeprowadzono ten proces. Dlatego uważamy, że lepiej wybierać miksy bez olejów utwardzonych – najczęściej są to te, które mają stosunkowo dużą zawartość masła.
Najgorsze składy miały miksy w kostkach, ale zarówno wśród nich, jak i tych “pudełkowych”, znalazły się perełki. Najlepsze składy miały: Finuu, Osełka Garwolińska, Valio i Piątnica. Gorzej wypadły m. in. Jagr, Masmix i Delma. Wszystkie są powszechnie dostępne w sklepach, także miejcie oczy szeroko otwarte i czytajcie etykiety… razem z nami! 🙂