Seria, o którą mocno pytacie w wiadomościach 💌 i którą obiecaliśmy Wam pokazać.
Podobno mocno promowana w social media, sprawdziliśmy więc czy warto! Musimy przyznać, że faktycznie sporo ją widać, nic dziwnego – marka jest obecna na rynku już jakiś czas, a kosmetyki z serii Coco dają się skomponować w kompletną pielęgnację – od oczyszczania po pielęgnację na dzień i na noc.
Wiele z tych składów prezentuje się nieźle! Jest tylko kilka produktów, których raczej byśmy nie polecili, zwróciliśmy też uwagę na to, jak wysoko potrafią być perfumy w większości formuł! Perfumy to związki dodawane w niewielkich ilościach, jednak może to wskazywać na dość mocny aromat tych kosmetyków – nie każda cera się polubi z takimi rozwiązaniami
Warto zwrócić też uwagę na to do kogo skierowana jest ta seria – ze względu na wysoką zawartość kokosa w postaci oleju kokosowego polecamy ją raczej osobom z cerą suchą, dojrzałą niż mieszaną, tłustą czy trądzikową. Olej kokosowy posiada dość wysoki stopień komedogenności i osoby z cerą skłonną do tzw. “zapychania” mogą się z nim nie polubić.
Nie jest to oczywiście reguła, komedogenność to bardzo indywidualna sprawa, a cera trądzikowa może być też odwodniona – warto mieć to na uwadze.
W niektórych kosmetykach w zasadzie jedyne wątpliwości budzi składnik pentylene glycol, który należy do kategorii glikoli i jest promotorem przenikania, ale także substancją nawilżającą podobnie jak propanediol. Jako taki może on naruszać barierę hydrolipidową lub mówiąc prościej – należy to do jego zadań, bariera ta bowiem utrudnia substancjom aktywnych penetrację w głąb skóry. W wysokim stężeniu substancja ta może podrażniać, dlatego odradza się ją w przypadku cery wrażliwej i uszkodzonej, jednak w przeciwieństwie do glikolu propylenowego jest ona dozwolona w kosmetykach naturalnych. Pentylene glycol jest też mniej od niego drażniący ze względu na dłuższy łańcuch i większą cząsteczkę. Dlatego też produkty z tym składnikiem dostają naszą pozytywną ocenę.
Na korzyść tych kosmetyków przemawia brak obaw o inne substancje kontrowersyjne, które zdecydowanie odradzamy – nie znajdziecie tutaj np. donorów formaldehydu, izotiazolinonów czy też syntetycznych przeciwutleniaczy BHT i BHA!
Ocenę tego czy warto kupić te produkty w cenach proponowanych przez producenta zostawimy Wam, wiemy, że podejmiecie właściwe decyzje 🤩.
🤔 A z ciekawości – macie jakieś produkty? Jak się Wam sprawdzają?