Jeśli miałabym stworzyć listę produktów, które ABSOLUTNIE ODRADZAM, to takie właśnie desery z pewnością znalazłyby się gdzieś w jej czołówce. Nie ma w nich nic, co mogłoby je “uratować” – są pełne cukru i dodatków, których być nie powinno. Uprzedzam – w tym zestawieniu nic nie będzie miało pozytywnej oceny…
Deserki, które wręcz wołają do nas z lodówek z nabiałem. W sumie nic dziwnego, bo wyglądają ładnie – puszysty deserek, bita śmietana… Niestety, oprócz tego, że mają naprawdę spore ilości cukru (po 11 – 15 g na 100 g produktu – czyli nawet po 5 kostek!), to zawierają naprawdę sporo dodatków – takich, jak:
- skrobie modyfikowane
- substancje zagęszczające (w tym żelatynę wołową i wieprzową, które skreślają te produkty u wegetarian)
- mleko w proszku
- emulgatory, w tym mono-i diglicerydy kwasów tłuszczowych (w postaci także zestryfikowanej), stearoilomleczan sodu
- aromaty
- całkowicie utwardzone tłuszcze roślinne (kokosowy, palmowy)
Wydaje się “niedużo”, ale jeśli dodamy, że w każdym z takich “pysznych” deserków znajdują się np. po 3-4-5 zagęstników, po 2-3 emulgatory, aromaty… To naprawdę wygląda to fatalnie! Wystarczy spojrzeć, jak czerwono jest na grafice – żeby od razu zrozumieć, że żaden z nich nie zasługuje na pozytywną notę (Bakoma Satino)… Zdarzyły się dwa z neutralną – a reszta (Desella, Polmlek, Zott, Dr Oetker, Tesco, Bakoma Sonata, Ehrmann), “hurtem” negatywne…:(
No i nie sposób wspomnieć, że oprócz cukru, zawierają też substancje słodzące – syrop glukozowy i glukozowo-fruktozowy. Ten ostatni jest szczególnie fatalny w skutkach dla organizmu – sprzyja m.in. otyłości, cukrzycy typu II, nadciśnieniu… Nie polecam nikomu ich stosować, nawet wmałych ilościach 🙂