Już za chwilę Mistrzostwa Europy w piłce nożnej! Chyba wszyscy miłośnicy piłki nie mogą się go doczekać! Właściwie to od kilku lat odnoszę wrażenie, że nawet osoby, które na co dzień nie interesują się piłką, z wypiekami na twarzy obserwują tego typu wydarzenia... Nie ma się co dziwić - sport łączy, a klimat zawsze jest niezapomniany i sprzyja mega pozytywnym emocjom :)
Przejdźmy jednak do sedna dzisiejszego posta. Ten wstęp nie pojawił się bez powodu. Wiele osób po prostu nie wyobraża sobie meczu bez... zimnego, smacznego piwa. No dobrze, nie każdy jest fanem złotego trunku i to normalne, nie każdy może też go pić. Zauważcie jednak, że panowie bardzo często - podczas męskich spotkań przy meczu - poza chipsami, pilotem i emocjami - mają przy sobie także piwko :) dlatego też dzisiaj, specjalnie dla miłośników wszelkiego rodzaju piwa, przygotowałam post, który być może odczaruje co niektóre mity związane z nim- jestem pewna, że niektóre z nich będą zaskoczeniem! :)
1. Słód jęczmienny zamiast chmielu? Fuj!
Wśród wielu osób utarł się mit, że "prawdziwe piwo robi się z chmielu, a te polskie podróbki są ze słodu jęczmiennego". Tak, jakby te pojęcia stosowane były zamiennie, a oba składniki pełniły jedną i tę samą funkcję. Otóż to bzdura! Chmiel w piwie jest tylko przyprawą i uwarzenie piwa bez chmielu jest wykonalne. Wszystko zależy od rodzaju, stylu. Piwo, znane od starożytności, chmiel poznało dopiero ok 5 wieków temu. Podstawowym surowcem, z którego tworzy się piwo, jest właśnie słód - najczęściej jęczmienny, ale też owsiany, pszeniczny, żytni itp. ale tutaj znowu - zależy to od rodzaju piwa, które chcemy wyprodukować. Podsumowując, chmiel ma do słodu tyle, co piernik do wiatraka w popularnym powiedzeniu :) i aby Was uspokoić - w naszym kraju 99,9999999% piw wyprodukowano z dodatkiem chmielu :)
2. Idąc dalej tym tropem... Co oznacza "zawiera słód jęczmienny"?
Napis, który przytoczyłam powyżej, nie ma nic wspólnego z tym, że piwo nie zawiera chmielu i jest gorszej jakości. Jest to po prostu ostrzeżenie o alergenie występującym w piwie - jęczmieniu. W prawie żywnościowym obowiązkiem producenta jest zaznaczenie alergenu, który znajduje się w produkcie lub napisanie, że "może zawierać...", jeśli na tej samej linii produkcyjnej lub w zakładzie używa się danego składnika alergennego, ale nie jest on w recepturze danego wyrobu. A ponieważ piwo jest produktem, który "zwolniony" jest z podawania pełnego składu surowcowego, musi mieć napisane, że zawiera słód - choć tak naprawdę, gdyby przeczepić się szczegółu - nie zawiera, a zostało z niego wyprodukowane.
3. Żółć bydlęca w piwie?!
To jest mit wymyślony w jednym z brukowców z niewiadomych powodów. Oczywiście - gazety plotkarskie trzeba traktować z dystansem, jednak to sformułowanie wzbudziło grozę w największych miłośnikach piwa. Dziennikarze powołali się na raport IJHARS, który dotyczył nieprawidłowości w znakowaniu etykiet i niezgodności wysokości ekstraktu z zadeklarowanym, przez co zwiększyli wiarygodność" tego stwierdzenia. Że niby żółć bydlęcą używa się jako zamiennik chmielu. Plotka ta została powtórzona przez kolejne portale, wzbudzając niemałe emocje - tymczasem zupełnie niepotrzebnie, bo nie ma nic wspólnego z prawdą. Dodano, że jest to sproszkowana żółć bydlęca z Chin, która nadaje charakterystyczną barwę piwa. Bzdura totalna, ale mogła namieszać w głowach.
4. Pod napięciem, czyli VOLTY w piwie
Sama spotkałam się ze stwierdzeniem, kiedy ktoś mówił "piwo ma 500 volt" - zwłaszcza w starszych kręgach tak się to określa. Znaczyłoby to, że piwo jest pod niemałym napięciem, ale czy na pewno? Może w niektórych wywołuje napięcie, ale na pewno nie takie, pod jakim płynie prąd ;) "VOL" to oczywiście skrót od angielskiego "volume" czyli objętość. Po prostu jest to półlitrowa butelka lub puszka - ot cała tajemnica!
5. Piwo z 12% alkoholu?!
Zdarza się, ale dotyczy to tylko piw niezwykle rzadko spotykanych, drogich i dostępnych sporadycznie. W piwach ze sklepów te 12% to po prostu zawartość ekstraktu, a nie ilość alkoholu. Czym jest ekstrakt? To zawartość cukrów w brzeczce nastawnej, czyli przed fermentacją. Często przedstawia się ją jako % wag. czyli zawartość w % wagowo. Nie wszystkie browary podają zawartość ekstraktu - tak, jak ze składem nie ma takiego wymogu prawnego. Można przyjąć, że wartość alkoholu w procentach stanowi połowę ekstraktu wyrażonego w procentach na opakowaniu.
6. Nie ma piwa konserwowanego chemicznie!
Nawet te najtańsze, niezbyt apetyczne piwa nie są i nie mogą być konserwowane chemicznie. Często słyszy się, że „koncernowe piwo to sama chemia” - w domyśle, że chemiczne dodatki, a nie procesy chemiczne, które naprawdę zachodzą :) piwo jest konserwowane poprzez obróbkę cieplną, czyli pasteryzację - choć zdarzają się także browarki niepasteryzowane i one mają więcej wartości odżywczych. Jednym z niewielu dodatków jest E 300, czyli witamina C, stosowana jako przeciwutleniacz. Do piwa nie stosuje się barwników, bo barwę możemy uzyskać poprzez zastosowanie różnych słodów. Wyjątkiem są piwa smakowe (a raczej napoje piwne), które mają różnego rodzaju syropy cukrowe i dodatki - jak np. barwniki, konserwanty. Wielkie, "masowe" browary używają dodatków takich, jak enzymy, aby poprawić fermentowalność brzeczki, sporo chemii używa się do poprawiania wyglądu piwa - stabilizacji piany czy klarowności.
7. Jakie lepsze - pasteryzowane czy niepasteryzowane?
Pasteryzacja to proces, który ma na celu zapewnienie czystości mikrobiologicznej. Większość piw dostępnych w sklepach jest poddana pasteryzacji, jednak są też takie, które zakonserwowano poprzez mikrofiltrację - i takie piwa są bardziej wartościowe. Pasteryzacja niszczy, poza bakteriami, także białko, witaminy z grupy B oraz składniki mineralne występujące w produkcie. Mikrofiltracja pozwala zachować te składniki, a mikroorganizmy niszczy w procesach mechanicznych. A jak pod względem smaku? To już pozostawiam Wam i Waszym gustom :)